Kolejnym jeńcem, który okazał się znajomym Zbyszka był Sanderus. Wiedział on, gdzie znajduje się Danusia. Miał ją przy sobie cały czas Zygfryd de Lowe, więził dziewczynę w wiklinowej kolebce. Sanderus zaprowadził Zbyszka do miejsca, gdzie przebywał Zygfryd i odnalazł swoją ukochaną. Niestety, Danusia była słaba, miała gorączkę, nie poznała Zbyszka, tylko ciągle powtarzała, że się boi. Zrozpaczony Zbyszko chciał zabić na miejscu Zygfryda, powstrzymał go jednak Maćko tłumacząc, że honorowy rycerz nie zabija jeńców. Postanowiono, że Hlawa odwiezie Zygryda do Spychowa, aby tam Jurand zdecydował, co z nim czynić. Na nieszczęście Zbyszka i Maćka służka zakonna, która uciekła w nocy, sprowadziła do obozu Krzyżaków pod dowództwem de Bergowa. Krzyżak nie był złym człowiekiem, pozwolił Zbyszkowi odjechać, wziął jednak Maćka jako zakładnika. Zbyszko miał udać się wraz z żoną do Spychowa, po czym przyjechać do Malborka z wykupem dla siebie i stryja.
Tymczasem Hlawa dotarł do Spychowa z Zygfrydem. Na oczach zadziwionych Spychowian Jurand przeciął więzy na rękach Zygfryda i gestami pokazał, aby puścić go wolno. Jurand przebaczył więc swojemu największemu wrogowi. Zygfryd odszedł i zrozumiał, jak do tej pory wyglądało jego życie, ile zła uczynił. Nie mogąc żyć z tą myślą powiesił się na gałęzi.
Zbyszko zaś jechał z Danusią do Spychowa. Dziewczyna czuła się bardzo źle; na koniec rozpoznała Zbyszka, wkrótce jednak zmarła. Jurandowi nie było dane zobaczyć córki żywej, stary rycerz powoli zmarł po jej śmierci. Również Zbyszko przeżył ogromny wstrząs. Jedynie myśl o stryju, który przebywał jako jeniec w zamku malborskim skłaniała go do jakiegokolwiek działania.
|